18 listopada 2011

Ku pokrzepieniu ;-)

Jestem :-)
Wracam do pisania bloga.
Ułożyłam swoje życie na nowo i dobrze mi :-)
Ba! Ja nawet mogę powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwa :-)
Znowu się uśmiecham, mam ochotę tańczyć, śpiewam jadąc w aucie i mam pełno energii do zabawy z moim synkiem :-)
Wróciłam do mojego rodzinnego miasta, wynajęłam mieszkanie i cofnęłam urlop wychowawczy. Od 14.11.11 pracuję i nie powiem ale uwielbiam to.
Patrykiem zajmują się moi rodzice.
Na początku bałam się jak ta cała sytuacja wpłynie na dziecko ale śmiało mogę powiedzieć, że Patryk przystosował się wyjątkowo szybko.
Nie płacze jak wychodzę, za to chuligan nie chce iść do domu jak już wracam z pracy, tak mu dobrze u dziadków he he he
Ja też nie mam czasu aby rozmyślać o nim w pracy. Tak więc rozłąkę przeszliśmy wzorcowo :-)
Na razie wszystko idzie jak z płatka. Organizuję nasze życie i nawet mam czas posiedzieć wieczorami przy komputerze :-)
Nie ukrywam, że dużą a nawet przeogromną pomoc dostaję od moich rodziców i od rodziny.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże wnieść meble, ustawić antenę czy podłączyć internet ;-)
Mąż pisze codziennie smsy, interesuje się co słychać u mnie i u Patryka ale jest to zainteresowanie powierzchowne.
Był już raz w odwiedzinach u dziecka i zajął się nim dosłownie 4 minuty ale za to nie zapomniał o prezencie he he he.
Postanowiłam nie robić mu wyrzutów tylko doceniać drobne starania bo rozumiem, że na razie jest to dla nas wszystkich dziwna sytuacja.
Człowiek, który nie tak dawno był mi najbliższą osobą i ojcem mojego dziecka występuje teraz jako ktoś obcy (w sensie dla mnie) któremu robi się herbatę i gości ciastem 2 godziny, raz na dwa tygodnie albo i rzadziej.
Kiedyś opiszę całą tą sytuację między nami ale jeszcze nie teraz.
Teraz najważniejsza dla mnie jest moja rodzina, a więc JA I PATRYK! :-D

27 października 2011

Decyzja została podjęta...

Podjęłam decyzję o odejściu od męża.
W poniedziałek wyprowadzam się do moich rodziców i wracam do pracy.
Od nowego tygodnia zacznie się dla mnie nowy rozdział pt. "Samotne macierzyństwo"
Czy się boję? Boję się jak cholera!
Czy jest mi smutno? Już nie :-) Teraz patrzę w przyszłość z uśmiechem i wiarą, że będzie ok.
Będzie na pewno spokojniej i bez nerwów.
Mam dużo planów i pomysłów i chcę je realizować.
Coś jest w tym macierzyństwie, że daje niesamowitego powera do działania.
Tak więc moje drogie trzymajcie kciuki za mnie i mojego synka.

13 października 2011

Samotna mama?

Nie pisałam długo, bo życie zwaliło mi się na głowę z pełnym impetem.
W moim małżeństwie nie dzieje się dobrze i jestem na etapie rozważania odejścia od męża i ułożenia sobie życia samej z Patrykiem.
Nie powiem, jest to najtrudniejsza decyzja w moim dotychczasowym życiu, bo nie jest łatwo zdecydować, żeby twoje dziecko wychowywało się bez taty.
Z drugiej strony bez sensu jest wychowywać syna w małżeństwie bez miłości i wzajemnego szacunku.
Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że stanę przed takim dylematem gdy mój synek będzie miał zaledwie 16 miesięcy, no ale cóż...


29 sierpnia 2011

Gorący okres

U nas zaczął się gorący tydzień i nie chodzi tu o pogodę, bo ta jest pod psem :-(
Za chwilę kończą się wakacje i zaczynają wszystkie dodatkowe zajęcia w mieście :-)...no i właśnie trwają zapisy :-)
Postanowiłam, że w zimie nie będę siedzieć z Patrykiem w domu tylko wyjdziemy do ludzi i innych dzieci.
Zarówno jemu, jak i mi zrobi to dobrze :-)

Wynalazłam 4 formy aktywności dla rocznych dzieci w naszym mieście.

1. Basen
Od września w niedzielę będziemy chodzić całą rodziną na naukę pływania. Trochę mi godzina nie pasuje bo 13.30. Akurat o tej porze Patryk zawsze je obiad, no ale dla wyższych celów w niedzielę będzie go jadł o 14.30 :-)

2. Zajęcia muzyczne
Znalazłam szkołę muzyczną organizującą zajęcia dla maluchów od 5 miesiąca życia. Nie wiem na czym to będzie polegać ale zajęcia są za darmo więc żal by było nie skorzystać :-)

3. Zajęcia plastyczne
Klub malucha w naszym mieście organizuje takie zajęcie. Koszt na miesiąc to 130 zł ale w cenie są godzinne spotkania co tydzień plus po każdym spotkaniu pół godziny zabawy gratis w pokoju zabaw. Patryk bardzo lubi malować, robi to codziennie i zastanawiam się tylko czy tak bardzo lubi szorować kredką po papierze, czy bardziej bawi go gryzienie kredki gdy mama nie patrzy ;-)

4. Język angielski
Wybrałam szkołę uczącą metodą Helen Doron. Nauka polega na zabawie.

Generalnie to nie zależy mi na tym by Patryk był chodzącym geniuszem nim osiągnie wiek przedszkolny ;-)
Bardziej zależy mi aby miał kontakt z innymi dziećmi i by wyrabiał w sobie interakcje społeczne ;-)
I nie ukrywam, że i mi przyda się kontakt z innymi rodzicami bo inaczej zima zapowiadałaby się bardzo nudno i samotnie ;-)

9 sierpnia 2011

Chora :-(

Po synku nadszedł czas na mamusię :-(
Od dwóch dni masakrycznie boli mnie gardło i jestem tak słaba, że ledwo stoję na nogach.
Leczę się herbatką z cytrynką i miodem i psikaczem do gardła bo nie za bardzo mogę coś innego ze względu na karmienie.
Dziś powiedziałam basta i wezwałam na pomoc rodziców.
Oczywiście kochani wstali z foteli i w przeciągu godziny spakowani ruszyli w bagatela 500km podróż. Czy ja kiedyś pisałam jakich mam wspaniałych rodziców? :-)
Synka też mam kochanego bo dziś, jak już w ogóle opadłam z sił to całe przedpołudnie bawił się ładnie sam zabawkami tylko odrobinę grandząc :-)
Do małych przewinień zaliczam wyciągnięcie garnków z szafki i postawienie na ich miejscach autek (dobrze, że nie gotuję dziś obiadu), majstrowanie przy roletach, jak już roleta zsunęła się z impetem na sam dół to uciekanie z okrzykiem "mamo" do mnie i mocne przytulanie się.
Chyba nie muszę mówić, że oczywiście przez to przytulanie wszystko uszło mu na sucho ;-)
Teraz smacznie śpi, a ja czekam na moją mamusię z pyszną zupką.
Jednak dla dziecka mama jest zawsze oazą bezpieczeństwa i ciepła...nawet jak dziecko ma 30 lat :-P

4 sierpnia 2011

Kryzysowo...

U nas kryzys. Patryk od niedzieli ma rozwolnienie, a w poniedziałek doszła do tego gorączka. Nie śpię już 4 noc z rzędu i zaczynam czuć się jak na lekkim rauszu. Nawet już nie wiem czy to plus czy minus tej całej sytuacji ;-(

Za całe to zamieszanie winię ząbki bo na dolnych dziąsłach ma dwa wielkie guzy od idących...trójek.
Cholera jasna, jeszcze nie ma dwójek a tu proszę kły sobie idą. Podobno kły są najgorsze i wyżynają się na końcu, no ale oczywiście mojemu oryginalnemu dziecku wyrżną się jako drugie, zaraz po jedynkach :-)

Nie mogę nawet za bardzo narzekać, bo nawet wiem po kim to ma :-) Po Mamusi :-D
Mi pierwszy ząb wyszedł w 18 miesiącu życia i w dodatku ząbkowałam od tyłu! Miałam nawet swoją ksywkę u ortodontów "Dziwadło zębowe" Luzik! :-)
Skoro mamusia mogła dostawać zęby od tyłu to dlaczego synek nie może co drugi?

Najgorsze jest to, że muszę patrzeć jak mój maluszek cierpi i się męczy i nic z tym nie mogę zrobić, bo przecież nie wezmę dłutka i mu nie wyrżnę ząbków na wierzch :-(
We wtorek pojechaliśmy z Patrykiem do lekarza, żeby wykluczyć inne choroby i upewnić się, że to ząbki. Lekarka potwierdziła naszą tezę, przepisała leki na biegunkę i zaleciła podawać coś na wysoką gorączkę.

Dziś sytuacja jest nieco lepsza, bo gorączka zelżała i Patryczek ma tylko 37,5 C
Bidulek jest straszny. Cały czas popłakuje, mało je i najchętniej spędzałby czas u mamy na rękach, tak więc dom leży odłogiem, goście zaniedbani snują się z kąta w kąt, a mnie od tego ciągłego noszenia coś strzeliło w krzyżu.
Normalnie istny kryzys...

22 lipca 2011

Stan oblężenia ;-)

Od środy zaczęliśmy przyjmować gości i tak będzie przez następne dwa tygodnie. Pierwsi byli nasi znajomi z Warszawy, którzy przyjechali ze swoim synkiem na dwa dni. Pogoda wybitnie im nie sprzyjała, chociaż, zgodnie z obietnicą jaką im dałam, stałam na tarasie i odganiałam chmurzyska. No niestety, mój dmuch okazał się niewystarczający i dwa dni lało jak cholera a my zamiast włóczyć się po okolicy kisiliśmy dzieci w domu, za wyjątkiem drzemki w wózkach na tarasie. Muszę dodać, że synek znajomych jest rówieśnikiem Patryka.
Patryk, na początku (czytaj 1,5 dnia) był zachwycony towarzystwem kolegi. Ganiali razem po domu i ślicznie się bawili. Za to pod koniec mojemu synowi się odwidziało towarzystwo innej dzidzi i co kolega podchodził, żeby się pobawić Patryk zaczynał płakać i wołać "mamo".
No i rozumiecie faceta bo ja nie :-)
Jutro przyjeżdża do mnie moja kuzynka z dwójką dzieci i zostaje na dwa tygodnie, a w między czasie przyjadą jeszcze dwie koleżanki.
Szczerze powiem, że trochę się boję reakcji mojego dziecka na taki tłum w domu. Mam nadzieję, że da radę i będzie szczęśliwy bo będą dzieci i dużo cioć no i w końcu ma być pogoda więc znowu czas będziemy spędzać w ogrodzie i piaskownicy :-)
Ja jestem przygotowana, zapasy jedzenia zrobione, dom posprzątany, pokoje przygotowane, tak więc od jutra startujemy z gościną :-)
W końcu będę mogła robić grilla, bo samej dla siebie, jak mąż jest w pracy, to mi się nie chce, a tak wyżyje się robiąc szaszłyki, warzywka na grilla, chlebek z masłem czosnkowym, tzatzyki itd.
Oh yeah! :-)