29 sierpnia 2011

Gorący okres

U nas zaczął się gorący tydzień i nie chodzi tu o pogodę, bo ta jest pod psem :-(
Za chwilę kończą się wakacje i zaczynają wszystkie dodatkowe zajęcia w mieście :-)...no i właśnie trwają zapisy :-)
Postanowiłam, że w zimie nie będę siedzieć z Patrykiem w domu tylko wyjdziemy do ludzi i innych dzieci.
Zarówno jemu, jak i mi zrobi to dobrze :-)

Wynalazłam 4 formy aktywności dla rocznych dzieci w naszym mieście.

1. Basen
Od września w niedzielę będziemy chodzić całą rodziną na naukę pływania. Trochę mi godzina nie pasuje bo 13.30. Akurat o tej porze Patryk zawsze je obiad, no ale dla wyższych celów w niedzielę będzie go jadł o 14.30 :-)

2. Zajęcia muzyczne
Znalazłam szkołę muzyczną organizującą zajęcia dla maluchów od 5 miesiąca życia. Nie wiem na czym to będzie polegać ale zajęcia są za darmo więc żal by było nie skorzystać :-)

3. Zajęcia plastyczne
Klub malucha w naszym mieście organizuje takie zajęcie. Koszt na miesiąc to 130 zł ale w cenie są godzinne spotkania co tydzień plus po każdym spotkaniu pół godziny zabawy gratis w pokoju zabaw. Patryk bardzo lubi malować, robi to codziennie i zastanawiam się tylko czy tak bardzo lubi szorować kredką po papierze, czy bardziej bawi go gryzienie kredki gdy mama nie patrzy ;-)

4. Język angielski
Wybrałam szkołę uczącą metodą Helen Doron. Nauka polega na zabawie.

Generalnie to nie zależy mi na tym by Patryk był chodzącym geniuszem nim osiągnie wiek przedszkolny ;-)
Bardziej zależy mi aby miał kontakt z innymi dziećmi i by wyrabiał w sobie interakcje społeczne ;-)
I nie ukrywam, że i mi przyda się kontakt z innymi rodzicami bo inaczej zima zapowiadałaby się bardzo nudno i samotnie ;-)

9 sierpnia 2011

Chora :-(

Po synku nadszedł czas na mamusię :-(
Od dwóch dni masakrycznie boli mnie gardło i jestem tak słaba, że ledwo stoję na nogach.
Leczę się herbatką z cytrynką i miodem i psikaczem do gardła bo nie za bardzo mogę coś innego ze względu na karmienie.
Dziś powiedziałam basta i wezwałam na pomoc rodziców.
Oczywiście kochani wstali z foteli i w przeciągu godziny spakowani ruszyli w bagatela 500km podróż. Czy ja kiedyś pisałam jakich mam wspaniałych rodziców? :-)
Synka też mam kochanego bo dziś, jak już w ogóle opadłam z sił to całe przedpołudnie bawił się ładnie sam zabawkami tylko odrobinę grandząc :-)
Do małych przewinień zaliczam wyciągnięcie garnków z szafki i postawienie na ich miejscach autek (dobrze, że nie gotuję dziś obiadu), majstrowanie przy roletach, jak już roleta zsunęła się z impetem na sam dół to uciekanie z okrzykiem "mamo" do mnie i mocne przytulanie się.
Chyba nie muszę mówić, że oczywiście przez to przytulanie wszystko uszło mu na sucho ;-)
Teraz smacznie śpi, a ja czekam na moją mamusię z pyszną zupką.
Jednak dla dziecka mama jest zawsze oazą bezpieczeństwa i ciepła...nawet jak dziecko ma 30 lat :-P

4 sierpnia 2011

Kryzysowo...

U nas kryzys. Patryk od niedzieli ma rozwolnienie, a w poniedziałek doszła do tego gorączka. Nie śpię już 4 noc z rzędu i zaczynam czuć się jak na lekkim rauszu. Nawet już nie wiem czy to plus czy minus tej całej sytuacji ;-(

Za całe to zamieszanie winię ząbki bo na dolnych dziąsłach ma dwa wielkie guzy od idących...trójek.
Cholera jasna, jeszcze nie ma dwójek a tu proszę kły sobie idą. Podobno kły są najgorsze i wyżynają się na końcu, no ale oczywiście mojemu oryginalnemu dziecku wyrżną się jako drugie, zaraz po jedynkach :-)

Nie mogę nawet za bardzo narzekać, bo nawet wiem po kim to ma :-) Po Mamusi :-D
Mi pierwszy ząb wyszedł w 18 miesiącu życia i w dodatku ząbkowałam od tyłu! Miałam nawet swoją ksywkę u ortodontów "Dziwadło zębowe" Luzik! :-)
Skoro mamusia mogła dostawać zęby od tyłu to dlaczego synek nie może co drugi?

Najgorsze jest to, że muszę patrzeć jak mój maluszek cierpi i się męczy i nic z tym nie mogę zrobić, bo przecież nie wezmę dłutka i mu nie wyrżnę ząbków na wierzch :-(
We wtorek pojechaliśmy z Patrykiem do lekarza, żeby wykluczyć inne choroby i upewnić się, że to ząbki. Lekarka potwierdziła naszą tezę, przepisała leki na biegunkę i zaleciła podawać coś na wysoką gorączkę.

Dziś sytuacja jest nieco lepsza, bo gorączka zelżała i Patryczek ma tylko 37,5 C
Bidulek jest straszny. Cały czas popłakuje, mało je i najchętniej spędzałby czas u mamy na rękach, tak więc dom leży odłogiem, goście zaniedbani snują się z kąta w kąt, a mnie od tego ciągłego noszenia coś strzeliło w krzyżu.
Normalnie istny kryzys...