29 czerwca 2011

Zaległości...

Oj długo mnie tu nie było, długo.
Czerwiec był miesiącem wrażeń i niespodzianek. Po urodzinach Patryka nadeszły urodziny mojego męża. Spędzaliśmy je w domku razem z moimi teściami. Był tort, w którego Patryk od razu włożył paluszki i zajadał ze smakiem i był oczywiście grill na tarasie w pełnym słonku :-). Patryk nacieszył się drugimi dziadkami i oczywiście rogi urosły mu do samego sufitu, no ale cóż ja mogę w obliczu miłości dziadków do wnuka ;-)
Po urodzinach nadeszła wspaniała dla nas wiadomość. Otóż mój mąż dostał w nagrodę od swojej firmy tygodniowe wczasy, wraz z rodziną, w Portugalii. Dostaliśmy przelot w obie strony, wielgachny apartament i samochód do dyspozycji. Wyżywienie zapewnialiśmy sobie sami. Nie muszę chyba pisać, że było bosko. Pogoda cały tydzień była iście wakacyjna, 30 C i pełne słońce.
Mieszkaliśmy w małej rybackiej wiosce więc codziennie raczyliśmy się rybkami prosto z morza :-) Patryk nie chciał za chiny ruszyć jedzenia ze słoiczków, które profilaktycznie dla niego zabrałam. Wcinał ryby razem z nami i aż mlaskał, tak mu smakowały :-)
Zwiedziliśmy troszkę miejsc ale nie za dużo bo z małym dzieckiem, w takie upały to średnia przyjemność gdzieś jeździć ale za to opalaliśmy się na plaży, pływaliśmy w basenie, pojechaliśmy do Aquaparku na zjeżdżalnie, zaliczyliśmy małe zoo więc atrakcji nie brakowało :-)
Z przelotem nie było żadnych problemów chociaż lecieliśmy z jedną przesiadką. Patryk uwielbia latać i w samolocie czuje się jak ryba w wodzie. Podrywa wszystkie stewardessy jak leci i dzięki temu zgarnia wszystkie możliwe gratisy he he he ;-) Ja standardowo przy starcie podaje mu pierś, a przy lądowaniu wodę do picia. Odpukać, jak na razie, nie mieliśmy problemów z uszami :-)
Mój synek powoli zaczyna mówić. Jego pierwszym ładnie powtórzonym słówkiem było oczywiście...AUTO!
Brum brum robi dosłownie na wszystkim. Kupiłam mu nocnik i oczywiście na nim też robi brum brum. Prawdziwy facet hi hi hi
Zrobił się z niego taki słodziak, że normalnie serce mi się czasami rozpływa ;-) Daje mi buziaczki, sam z siebie. Przychodzi do mnie, łapie moją twarz w swoje małe rączki, mówi z taką miłością "mamo" i daje mi buzi. A ja wtedy rozpływam się :-)
Obecnie ze względu na pogodę czas spędzamy głównie na ogrodzie, bawiąc się i ganiając po trawie :-), a ja powoli odkopuję się z zaległości w praniu, sprzątaniu no i blogowaniu :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz